
Atrakcje Bieszczad: Kamionki- punkt widokowy
Na Kamionki prowadzę turystów z kilku powodów: super widoki, widoki i widoki. Często można spotkać tu żubry i niedźwiedzie- one też cenią sobie piękne krajobrazy. Gdzie w Bieszczady? To dobra opcja :)

Droga na Kamionki jest dość uciążliwa nawet dla bieszczadzkiego przewodnika- ale warto!
W mało którym przewodniku po Bieszczadach jest opisane to miejsce. Droga na Kamionki może być z początku nieco frustrująca, ponieważ trzeba się trochę cofnąć. Drogą ze wsi Serednie Wielkie (Średnie Wielkie) należy nawrócić do Kalnicy, jechać cały czas prosto, minąć wieś i na pierwszej krzyżówce (N49° 20` 57,91`` E22° 12` 2,38``), skręcić w betonową drogę w prawo (to znaczy na południowy zachód). Tu droga jest wyjątkowo niewygodna. Płyty betonowe na przejeździe nieco się poprzechylały i zawieszenie w najwygodniejszych terenówkach ma tu co robić. Przy twardych amortyzatorach wypadają plomby z zębów. Katastrofa. Po ok. 1800 metrach betonka wyprowadza nas na otwartą przestrzeń.
Jadąc dalej na wprost nie dojedziesz do nikąd, ale polecam. Jest ładnie. Kiedyś prowadziłem tam wycieczkę i jedna koniara (turystka, pajonująca się jazdą konno), wypatrzyła z auta konie. Od razu sprawa mi śmierdziała, bo to nie to miejsce i nie to zwierze. Jak się później okazało, stado było tylko że żubrów, co ochoczo zweryfikował mój Pies Berdowy.
Kiedy betonka wypada na otwartą przestrzeń, aby pomknąć dalszą trasą należy skręcić w prawo, także betonową drogą do góry.
UWAGA!
Dla niedoświadczonych kierowców
Aby wjechać na górę nie niszcząc auta, najlepiej od samego początku jechać na pierwszym biegu. Należy przetrzymać mało stromy początek, aby później na najbardziej stromym odcinku mieć do dyspozycji pełną moc silnika i najkorzystniejsze przełożenie na skrzyni biegów. Mieszanie biegami na tym stromym podjeździe może uszkodzić sprzęgło.

Kolejna kulminacja bieszczadzkiego szlaku samochodowego!
Gdzie w Bieszczady? Kamionki!
Jest to jedno z moich ulubionych miejsc. Raczej trudno tu o turystów, nawet kierowcy terenówek rzadko się tu zapuszczają. Łatwo za to spotkać tu ciekawe zwierzęta: niedźwiedzie, żubry, czasem słychać wycie wilków. Sezonowo na sąsiednim zboczu trawa układa się w kształt gitary. Jest też superowy widok na jedną z bardziej tajemniczych gór: Suliłę


Aktualnie odwiedzana bieszczadzka atrakcja Kamionki to punkt widokowy. Kiedyś była tu wieś.
Wieś Kamionki opisana została w Słowniku Geograficznym Królestwa Polskiego
Słownik Geograficzny Królestwa Polskiego, o Kamionce informuje, że Kamionki, po rusku Kamenki, wieś w powiecie Lisko, 17 kilometrów na zachód od Baligrodu, ma cerkiew grekokatolicką, drewnianą, przydzieloną do parafii w Kalnicy. Liczy 229 mieszkańców grekokatolickich. Ta wieś leżąca na granicy powiatu Lisieckiego i sanockiego jesto otoczona od zachodu i południa i wschodu szpilkowemi lasami pokrywającymi góry dochodzce 796 metrów wysokości. Większa posiadłość hrabiego Ed. Krasickiego ma obszar 617 morg lasu, 468 morg roli, 65 morg łąk i 123 morg pastwisk.
Z tych informacji nie wynika absolutnie nic. Na miejscu jest po prostu kapitalny widok. Jest też spokój i często wieje- co jest zaletą w czasie zwiedzania w upalne dni.

Pewien wypad w Bieszczady na weekend
Przypadkowo i całkiem nieplanowo zorganizowałem na Kamionki niepozorną wycieczkę na zachód Słońca. Wyszła z tego nie lada przygoda
Pewnego dnia wpadłem na pomysł, aby w parę znajomych wybrać się na zachód słońca. Kamionki są do tego miejscem super. Pod Honem zebrały się dwie osoby. Kolejne dwie czekały na kotleta Na Zamościu w Cisnej. Zjechaliśmy, poczekaliśmy…. no dobra dopingowaliśmy do jak najszybszego opierdolenia schaboszczaka i w drogę. Landrover raźno pomykał na serpentynach w górę i zgrabnie wchodził w zakręty na serpentynach w dół. „Na pełnym bucie” minęliśmy Bystre, Chuczwice, Sukowate. Upierdliwą drogę betonką też jakoś wszyscy zdzierżyli, bo było widać że słońce mocno się już chyli do zachodu i czas jest dość istotny. Stromy podjazd też poszedł w stylu rajdowym i myk! Dojechalismy. Zachód rozpoczął się pięć minut po tym jak ekipa wysiadła z Dyskoteki.
Przyznam, że to był jeden z lepszych wyjazdów. Zgrana, konkretna ekipa, ściśle określony cel i mimo trudnych warunków czasowych zrealizowany jak na miarę. Zdjęcia z zachodu też były nie co bądż! (aktualnie jestem w trakcie odzyskiwania materiałów)
Prawdziwe przygody zaczęły się chwilę później. Po zachodzie kolektywnie uzgodniliśmy że jedziemy dalej, przez Turzańsk i Smolnik do Cisnej. Z uwagi na fakt, że kiedyś już dachowałem przez burtę i mam lęki, bardzo ostrożnie podchodziłem do zjazdu z Kamionek. Postanowiłem wbić w koleiny i jechać sobie powoli do przodu.
Koleiny w pewnym momencie stały się zbyt głębokie i auto zawisło. W szczerym polu. Nieliczne i nieskuteczne próby ruszenia Dyskoteki nie pozostawiały złudzeń. Choćby nie wiem co, auta nie da rady ruszyć. Zadzwoniłem do znajomej, co życie dobrze zna, czy ma jakąś radę na taką okoliczność. Ta skontaktowała mnie ze swoim zięciem, a on powiedział, że zadziała. Byłem już spokojny. Reszta ekipy bardzo się zdziwiła. Jak gdyby nigdy nic, tuż przy aucie, w sąsiedniej koleinie rozpaliłem ognisko i zacząłem pitrasić herbatę. Niebo wtedy było bajecznie rozgwieżdżone.

Finalnie przyjechała ekipa ratunkowa i po delikatnym szarpnięciu auto znów złapało przyczepność. Ot, bieszczadzka przygoda