Samochodowy szlak Bieszczady wg Barnaby. Pk 18 Terka

Atrakcje Bieszczad: Terka

 Krwawa historia Terki i marna współczesność

Samochodowy szlak Bieszczady wg Barnaby. Pk 18 Terka

Terka to wioska, w której odbijają się całe Bieszczady

Przejeżdżając przez Terkę, warto się tu zatrzymać, głównie po to, aby mieć swój własny ogląd sprawy.

Dojazd do Terki:

Aby dojechać do Terki, należy wyjeżdżając z Polańczyka kierować się na południe. W Bukowcu odbić w prawo, aby drogą ostro pod górę dostać się w „gniazdo” w którym znajduje się Terka. Na czas pobytu w Terce polecam postój na parkingu przy cmentarzu.

Samochodowy szlak Bieszczady wg Barnaby. Pk 18 Terka

Krwawa historia Terki.

Każdy pobyt w Terce, trochę na przekór współczesnym gospodarzom tych terenów wiąże się z moją opowieścią o dość nietypowym ludobójstwie w Terce. Przytoczę tu fragment mojego przewodnika „Nieodkryte  Bieszczady istnieją naprawdę”.

W ogólny opis krwawych powojennych relacji polsko--ukraińskich idealnie wpisuje się historia Terki. W 1938 roku w Terce mieszkali głównie Ukraińcy (506 osób). Polaków było 159, a Żydów 45. Ci ostatni zostali wymordowani w czasie wojny. Wszystkie te narody żyły ze sobą w zgodzie. Dowodem tego było wybudowanie w 1911 roku cerkwi, z której korzystali równo Polacy i Rusini. Dopiero w 1926 r. parafię w Terce objął ksiądz Josyf Kecum i to on pierwszy  zaczął mącić w głowach Ukraińców. Szykanował Polaków, a finalnie zabronił im korzystania ze świątyni. Po jedenastu latach nowy ksiądz tylko pogłębił podziały. Liczne antypolskie wystąpienia kaznodziei były wodą na młyn do dalszych waśni między do niedawna zaprzyjaźnionymi sąsiadami. Po wojnie w 1944 roku podpisano układ, na mocy którego miano dobrowolnie przesiedlać Polaków z ZSRR do Polski, a z kolei Ukraińców do ZSRR. Ci pierwsi znając historie z zaborów, chętnie przenosili się na zachód. Zupełnie inaczej przedstawiała się sytuacja z Ukraińcami. Wojska UPA z coraz większą determinacją walczyły z Polakami, których dobra miały przechodzić na własność ukraińskich chłopów. W całej tej beznadziejnej dla Polaków sytuacji Józef Pawłusiewicz zorganizował lokalną samoobronę. Wykorzystując doświadczenie i świetne wyszkolenie wojskowe zorganizował na górze Jawor obóz dla rodzin partyzantów. Dowodził także licznymi akcjami zaczepnymi przeciw Niemcom i Ukraińcom. Mimo tej samoobrony 17 września 1944 roku UPA zgromadziło w szkole w Terce wszystkich polskich mężczyzn powyżej czternastego roku życia. Zgodnie z rozkazem OUN miano ich wymordować. Po interwencji księdza zwolniono wszystkich poza trzema osobami – członkami rodzin partyzanckich oddziałów Pawłusiewicza. Nie wiadomo, czy proboszcz obawiał się represji, czy co innego było motywem wstawiennictwa.
W dalszych miesiącach raporty UPA wskazują na spore rozzuchwalenie się polskich oddziałów. Miały miejsce liczne napady rabunkowe na miejscową ludność. Wojsko próbowało siłą wysiedlić ludność ukraińską z Terki, ale często sąsiedzka pomoc między zaprzyjaźnionymi Polakami a Ukraińcami ratowała jednych i drugich, a uprzedzeni o akcji Ukraińcy nocowali w lesie. W stanie wiecznego strachu przeczekano jeszcze 2 lata.

W 1946 miało miejsce referendum ludowe. W agitacji tej fałszowanej farsy brało udział wojsko. W Terce zorganizowano w dniach od 20 do 25 czerwca dwa spotkania namawiające zarówno Polaków, jak i Ukraińców do głosowania: „trzy razy tak”. 30 czerwca w czasie referendum ktoś do urny wrzucił kartkę z narysowanym tryzubem (trójząb, herb Ukrainy). Po tym incydencie wieczorem w Terce pojawił się miejscowy dowódca wojsk polskich i nakazał opuszczenie przez Ukraińców Terki w ciągu 3 dni. W odpowiedzi na to zajście UPA aresztowała pięć osób: Jana Gankiewicza, Michała Łoszycię, jego niepełnosprawnego syna Jurka, Iwana Drozda i Dymitra Mastylaka. W całej nieszczęsnej piątce, tylko Jan był Polakiem niesłusznie posądzonym o kolaborowanie. Reszta była narodowości ukraińskiej. Niemniej jednak Michał i Jurko Łoczycia byli według UPA spolonizowanymi jeszcze przed wojną renegatami, natomiast według polskich śledczych Polakami wyznania rzymskokatolickiego. Według mieszkańców z kolei uchodzili nadal za Ukraińców. Michał miał jeszcze syna Hryhorija (Grzegorza), potocznie zwanego Hryć. I cała historia terkowych mordów zasadniczo opleciona jest wokół Hrycia Łoszyci. W 1945 r. przed całym zajściem, w wieku 18 lat Hryć zgłosił się do milicji po pomoc finansową. Jako uzdolnione dziecko został otoczony opieką w zamian za drobne prace. Rozpoczął naukę w prywatnym gimnazjum w Lesku i wstąpił do Polskiej Partii Robotniczej. Fakt, że jeszcze w 1944 roku w spisie mieszkańców widnieje jako Ukrainiec wyznania grekokatolickiego świadczy o niesamowitym chaosie w polskich urzędach…. Losy pojmanych szybko się kończyły. Dymitr Masylak odmówił marszu na przesłuchanie do schronów UPA i na oczach żony i matki został zastrzelony tuż przy domu. Hryć pojmanie ojca i brata wiązał ściśle ze swoją współpracą z Polakami. Za wszelką cenę chciał zorganizować akcję odwetową opartą na pojmaniu zakładników. Duda, który w dniu referendum awanturował się w Terce, nie chciał niczego organizować, ale w międzyczasie wyjechał do Przemyśla, a jego zastępca kpt. Zubert dał się przekonać do pomysłu Hrycia.

Samochodowy szlak Bieszczady wg Barnaby. Pk 18 Terka

O świcie 7 lipca wojsko otoczyło wieś. Zakładników wyznaczał głównie Hryć ubrany w oficerski mundur. Za zakładników wybierał organizatorów i aktywistów UPA tak, aby uwolnienie jego rodziny miało większe szanse powodzenia. Część pojmanych, zwłaszcza tych niewytypowanych przez Hrycia była wybierana losowo. W Terce pojmano 43 zakładników i prowadzono do Wołkowyi. Podczas marszu zbiegło ok. 10 Ukraińców. W Wołkowyi próbowano uwolnić część zakładników. Franciszek Bogacki znany w Wołkowyi mieszkaniec Terki wstawił się za Antoniną Wajdą, która została w czasie gromadzenia jeńców zgwałcona przez żołnierza, a do niewoli trafiła z piątką małoletnich dzieci. Z niewoli wyszła z dwójką najmłodszych. Kiedy wróciła po zagarnięte przez wojsko mienie słuch po niej zaginął. W dniu pojmania zakładników wojsko zażądało uwolnienia czterech jeńców. Wieczorem Ukraińcy przyprowadzili Jana Gankiewicza i Michała Łoszycię. Rozbili im głowy kolbami i powiesili na pobliskim drzewie. Losy Jurka nie są znane, a Iwan Drozd został uznany za niewinnego i puszczony wolno. Następnego dnia, w poniedziałek 8 lipca, wiadomość o zamordowaniu dwójki Polaków dotarła do Wołkowyi. W odpowiedzi na ten mord 29 zakładników zaprowadzono do Terki. Trzy osoby wydzielono do kopania grobów na cmentarzu dla powieszonych. Na wschodnim krańcu wsi zamknięto zakładników w domu. Wypuszczono jeszcze dwie osoby z paszportami USA. Po udowodnieniu polskiego obywatelstwa wypuszczono również kobietę z dwójką dzieci. Pozostałe nie miały tyle szczęścia. Hryć nie zlitował się nawet nad siedmiomiesięczną Anastazją Diak, uznając ją za „banderówę”. Wasyl Soniaka, jedna z dwóch osób, które uratowały się z chaty twierdzi, że zakładników ustawiono pod ścianą, żołnierz wystrzelił dwa magazynki pepeszy, wrzucił granat, a następnie chata została podpalona. Z budynku w czasie pożaru uciekł właśnie Wasyl, który wcześniej ukrył się we wnęce pieca. Maria Romancio, kuzynka Hrycia, nie miała już tyle szczęścia. Gdy próbowała zbiec, złapano ją i wrzucono z powrotem do płonącego domu. Do wieczora w Terce i okolicach zabito trzydzieści osób, dwadzieścia trzy gospodarstwa spalono. 

Dowódca kpt. Zybert zniknął, a Hryć-Hryhorij, Grzegorz Łoszycia kontynuował karierę w szeregach PZPR. W 1958 r. po zapadnięciu na chorobę umysłową i alkoholizm został wykluczony z szeregów partii, i zajął się uprawą roli. Mimo że otwarcie przyznawał się do udziału w zbrodni, nigdy nie został osądzony, ani skazany. Zmarł w 1991 roku.

Samochodowy szlak Bieszczady wg Barnaby. Pk 18 Terka

W 1985 odsłonięto przekłamaną tablicę, która podaje nieprawdziwą datę tragedii, oraz błędne nazwiska ofiar. Niemniej jednak warto zatrzymać się w Terce podczas podróży po Bieszczadach.

W Terce historia jest wciąż żywa!

Pewnego dnia, podczas mojej opowieści przy cmentarzu, przechodzący obok starzec zatrzymał się i zaczął słuchać. Lubiłem Terkę i kojarzyłem z widzenia niektórych miejscowych a oni kojarzyli mnie. Po zakończonej opowieści podszedłem do sędziwego lokalsa i zapytałem o to, co sądzi o mojej opowieści. Spodziewałem się jego opinii o mojej pracy, sprostowań, uzupełnień. Jego odpowiedź wprowadziła mnie w osłupienie:

- Tak, pamiętam ten czas. Oni (tu wskazał na lipy przy cmentarzu, mówiąc o powieszonych Polakach), byli tak obici, że ciało mięli czarne jak twój sweter (tu, pokazał na mój czarny golf).

Podziękowałem grzecznie i poszedłem do swojej wycieczki. Terka, to nie tylko ciekawe miejsce przez to, że są kapitalne widoki czy zawiła historia. To także miejsce, gdzie jakimś cudem zostało dużo lokalsów sprzed wojny.

A teraz tak mniej pozytywnie o Terce:

Lokals, to nie zawsze pogodny gospodarz, to też butny warchoł i prostak o wąskim horyzoncie.

Samochodowy szlak Bieszczady wg Barnaby. Pk 18 Terka

Tak, jak w sklepie w centrum sklepu i w ogóle w Terce dobrze żyję z ludnością miejscową, ciężko mi jest zrozumieć niektóre z działań, które próbuje się zamieść pod dywan. Ni z gruchy ni z Pietruchy lokalne władze („wójt, pleban”) postanowiły ściąć stare lipy przy cmentarzu. Mówi się, ze to plebana razi ruina prawosławnej dzwonnicy i dlatego chce ją odsłonić i wyniszczyć wiatrem. Dla mnie, lipy były świadkami zbrodni UPA na Polakach i osią wydarzeń związanych z ludobójstwem- więc poszły pod topór, aby wspomóc rozmazanie historii.

Samochodowy szlak Bieszczady wg Barnaby. Pk 18 Terka

Inny przykład wąskiego horyzontu miejscowych to palenie kanapy w pobliżu jednego z najładniejszych miejsc widokowych na moich wycieczkach i chyba w ogóle w Bieszczadach. No bo niby co? Mam uwierzyć, że ktoś z Rzeszowa, Krakowa czy Poznania targał kanapę aby spalić ją w Terce? A może to takie wojny lokalnych gangów? Dupa. Miejscowi sami o sobie tak świadczą.

Polecam wizytę w Terce.

Samochodowy szlak Bieszczady wg Barnaby. Pk 18 Terka

Trzeba uważać, bo raz mój turysta cudem uniknął łomotu. Wykazując jednak minimum ostrożności, można sporo zobaczyć, sporo usłyszeć. Warto zajrzeć do sklepu w Terce, poszlajać się po okolicznych wzgórzach. Okolica jest wyjątkowo atrakcyjna do plenereowego pitraszenia!

 

 

Samochodowy szlak Bieszczady wg Barnaby. Pk 18 Terka