Niedźwiedzie w Bieszczadach częściej podchodzą do ludzi. Ostatnio
Niedawno, jak co roku zaczęły się pojawiać w Internecie artykuły o tym, że niedźwiedzie, że niebezpiecznie, że trzeba uważać.
Obecnie niedźwiedzie częściej podchodzą do ludzi... Jeśli ktoś z Was będzie świadkiem takiej sytuacji, informujcie!
Bieszczady. Niedźwiedzie budzą się z zimowego snu. Chodzą środkiem drogi i niczym się nie przejmują
Niedźwiedzie w Bieszczadach to temat rzeka
O miśkach w Bieszczadach pisałem już sporo, jeszcze wiecej opowiadałem w czasie wycieczek po Bieszczadach. Jak się jednak okazuje, temat nie został wyczerpany. W 2015 roku wydawało mi się, że konflikt na linii człowiek- niedźwiedź osiągnął punkt kulminacyjny. W Olszanicy znaleziono ciało człowieka ze śladami pogryzienia przez niedźwiedzia. To był jednoznaczny sygnał, że niedźwiedź nie atakuje ludzi tylko dlatego, że się to nie kalkuluje. Kiedy ciało leży „gotowe” to czemu nie capnąć sobie i zakąsić innego mięsa? Pozornie błache zachowanie ma dalekoidące konsekwencje i sprawa powinna być szerzej zbadana przez leśników i naukowców. Finalnie nie stało się nic.
Problem niedźwiedzi w bieszczadach i ludzi na tym samym terenie jest też już znany od dawna.
Kontrowersyjny obyczaj myśliwych, a jednak nie taki bezsensowny.
Kiedyś, kiedy bliżej mi było do grup łowieckich, pewien stary myśliwy powiedział, że dawniej masowo polowano na drapieżniki co 3-4 pokolenia, tylko po to, aby te zachowały naturalny lęk przed człowiekiem. Dziś takie zachowanie to mrzonki przeszłości, ale wydaje mi się że miało to sens.
W czasach nasilającej się presji człowieka na środowisko naturalne niedźwiedzi, taka teoria wydaje się całkiem niegłupia. Bieszczady rok rocznie notują wzrost odwiedzin turystów. W szwach pękają już nie tylko najpopularniejsze szlaki na Tarnicę i do Chatki Puchatka, ale także zwykłe leśne dukty. Lasy Państwowe informują, że procent zalesienia wzrasta, ale nikt nie mówi czy chodzi o liczbę ton biomasy drewna, czy liczbę pni liczonych na hektar. Ja sam widzę ciągnące się kilometrami ściany metrówek i małe poletka drobnych nasadzeń (nomen omen i tak grodzonych i wykluczonych z bazy żerowej zwierząt). Samica niedźwiedzia co dwa lata wydaje dwoje- troje młodych no i po paru latach takiego przyrostu ilości niedźwiedzi mamy sytuacje gdzie niedźwiedzie stają się zagrożeniem.
I żeby nie było, wcale nie nawołuję do tego, aby nagle wybić niedźwiedzie w Bieszczadach. Polska to taki kraj, w którym najbardziej przegwizdane mają zwierzęta chronione. Ich ochrona wywołana jest konwulsyjną reakcją naukowców, podjętą na ogół chwilę przed całkowitym wyginięciem (po naszemu zanim będzie za późno), a potem temat jest zapomniany i niekontrolowany przez nikogo. Przykłady? Proszę bardzo: wilki, żubry, bobry. W mojej opinii zamiast odstrzału, warto byłoby się zastanowić nad odłowieniem i przesiedleniem do krajów, z których wyginęły.
Niedźwiedzie w Bieszczadach to problem narastający od wielu lat.
Gdzie jest źródło problemu z niedźwiedziami w Bieszczadach?
Problem gołym okiem widać w Tatrach. Tam niedźwiedzie w lot nauczyły się, ze turysta pachnie kanapką, że śmietniki to takie paśniki. Nikt nie wyciągnął z tego procesu wniosków. W Bieszczadach brak śmietników zabezpieczonych przed dostępem niedźwiedzi. Przy wielu domach na obrzeżu posesji znajdują się kompostowniki na bioodpady. Cóż, trzeba przyznać to wprost: prowokujemy i zachęcamy niedźwiedzie do podchodzenia do domów. Ludzie kolejny raz z butą podjęli się regulowania natury i kolejny raz dostali po uszach.
Czy Niedźwiedzie z Bieszczad znikną? Co dalej?
Odpowiedź na pytanie „co dalej z bieszczadzkimi niedźwiedziami” również jest podana na tacy: To samo co z wilkami. Presja będzie narastać, a media będą podchwycały tematy tylko w formie klikbajtowych artykułów, z których nic nie wynika. Dokładnie tak, jak to było w Strzebowiskach: „Ktoś” zobaczył, że „chyba wilk” ugryzł w palec dziecko. Reszta pomyślała że wilk z nudów wylazł z lasu, podszedł do dzieciaka, użarł mu palucha i poleciał z trofeum do lasu lansować się przed ziomami. Informacja trafiła do mediów, a jakiś myśliwy ni z gruchy ni z pietruchy odstrzeli Bogu ducha winne zwierze 4 wsie dalej. Pisałem już o konwulsyjnych reakcjach na problem? To już nie będę.
Problem niedźwiedzi w Bieszczadach nieco z dystansu, okiem Bieszczadzkiego Przewodnika.
Od pewnego czasu w wędrówkach towarzyszy mi dzielny i wierny pies. Czasem z zadziwiającym opóźnieniem, ale zawsze ostrzega mnie przed miśkiem. Bywa że kiedy bieszczadzki niedźwiedź jest serio blisko Berdo szczeka jak by było 10 psów a nie jeden. Innym razem, kiedy dystans jest większy wierne psisko wybiega miśkowi naprzeciw i daje mu wyraźny sygnał, że droga w moją stronę to zły kierunek. Dzięki takiemu przybocznemu mam spokojną głowę.