Pierwsze primo: W weekend majowy w Bieszczadzach będzie tłok!
W każdy długi weekend w bieszczadach jest ścisk jak diabli
W tym roku mamy wyjątkowo długi weekend majowy. W teorii może trwać aż 10 dni. Zapewne sporo osób pomyślało, że warto jechać w Bieszczady. Nie prawda! W zeszłym roku, w weekend majowy, Google zanotowało wyraźny wzrost zapytań o pogodę w Tatrach z powiatu leskiego i bieszczadzkiego! Przypadek?
W dużym skrócie wygląda to tak: każdy kto ma auto albo dwie zdrowe nogi i oleju w głowie tyle aby policzyć do dziesięciu- pakuje się w co może i jedzie w Bieszczady. Ci bardziej rozsądni właśnie z Bieszczad wyjeżdżają albo zajadą tam za dwa tygodnie. Wzrost zapytań w Google nie bierze się z nikąd. W weekend majowy w Bieszczadach panuje niemiłosierny tłok! Auta, które są zaparkowane dosłownie wszędzie i niechlujnie, uniemożliwiają sprawny przejazd. Jak już dojedziesz na miejsce- nie zaparkujesz. No bo gdzie? No, zgoda. Wciśniesz się na stokówkę, albo zaparkujesz w potoku i co dalej? W knajpie nic nie zjesz, chyba że poczekasz godzinę na stolik. W sklepie kolejki jak diaski. A szlaki? Na szlakach też spokoju nie znajdziesz.
Przeludnione Bieszczady w weekend majowy bardziej przypominają dreptak w Zakopcu niż PRLowski rezerwat dla outsiderów.
Drugie primo: W majówkę w Bieszczadach będzie strasznych hałas!
Mit cichych, dzikich bieszczad, gdzie można kontemplować przyrodę diabli wzięli!
Konia z rzędem temu, komu uda się wyspać w Biesach w tan weekend. I jeszcze córkę i pół królestwa, jak się to uda na trzeźwo. Nie ma litości dla entuzjastów ciszy! Dodatkowo należy stwierdzić, że taka Cisna to nie jedyna wioska, w której odbywają się wydarzenia o charakterze rozrywki masowej.
Muzyka będzie dudnić od Ustrzyk do Cisnej! Nie zazna spokoju nikt! Co ciekawe, niektórzy uiszczą niemałe opłaty, za możliwość udziału w tych głośnych przedsięwzięciach! A kiedy już ucichną wieczorne i nocne koncerty, za dnia na szlaku będzie słychać wołania niezadowolonych turystów: że szlaki płatne, że kibla nie ma, że śmietników brak, że stromo, daleko i co jeszcze tylko. Nie powiem, część tych żali jest jak najbardziej słuszna, ale entuzjaści ciszy i spokoju i tak będą zrozpaczeni!
Trzecie primo, ultimo: W Bieszczadach w majówkę nic nie wolno!
Ten argument, dla mnie, jako bieszczadzkiego renegata jest najistotniejszy!
W weekend majowy postawione na nogi będą wszystkie organizacje mundurowe. Pamiętam jak dziś, kiedy to nie wpuszczono mnie na spacer drogą w Bieszczadzkim Worku, bo lokalny baron parkowy stwierdził nagle że będzie pracował i nie wpuści nikogo z psem do parku narodowego. Aż mnie skręca na myśl o tym, że poza tymi dzikimi weekendowymi spędami w Biesach można wszystko, a w czasie majówki nie można nic.
Jestem przekonany, że takich jak ja, którzy ponad wszystko cenią sobie wolność i swobodę w wypoczywaniu jest więcej- i to ostrzeżenie jest dla nich ważne. A jakże!
No ale skoro jest wolne, to trzeba w Bieszczadach posiedzieć!
Przy piwku, pod namiotem, nad potokiem, z psem, dziewczyną czy choćby niedźwiedziem- Bieszczady w majówkę są obowiązkowe!
Jak stare porzekadło mówi- wszystko jest dla ludzi, tylko z rozsądkiem i umiarem. Ja na ten przykład jako alternatywę dla tego wtórnie zdziczałego bieszczadzkiego weekendu proponuję wyjazd w Bieszczady na Słowację! Są Bieszczady, jest spokój i w sumie nie ma niczego, co uprzykrza pobyt w ten feralny weekend!