Bieszczadzki Przewodnik "Nieodkryte Bieszczady istnieją naprawdę"

Fotografia jest szczególna, bo jest zrobiona na jednej z moich ulubionych dróg w Bieszczadach. Wycieczkowy Land Rover stoi na skrzyżowaniu, gdzie odchodząca droga prowadzi do przefantastycznej wsi. No i czas zrobienia fotografii wydaje sie być wyjątkowo udany.

Bieszczadzkie wycieczki nie tylko piechotą. Turystyka motoryzacyjna w Bieszczadach ma się całkiem dobrze

Bieszczady to superowe miejsce nie tylko do pieszych wycieczek. W te góry ściągają liczni turyści motocyklowi, oraz entuzjaści wycieczek samochodowych. Właśnie dla takich turystów droga z Bukowca do Dołżycy jest fantastyczna. liczne zakręty, drobne serpentyny dają autentyczną frajdę z jazdy samochodem. Pamiętam, jak prowadziłem wycieczkę i na tej drodze zapchał mi się przewód paliwowy. Później przy naprawie w baku znalazłem trochę igieł sosnowych, szyszkę, rzep i inne drobiazgi. Wówczas od samej Terki do Buku jechałem na reduktorze bez dodawania gazu. Miałem okazję dobrze poznać każdy zakręt serpentyn, każdą dziurę i być wielokrotnie przeklęty przez wyprzedzające mnie auta. Droga jest serio fantastyczna.

Historia zdjęcia na miarę okładki bieszczadzkiego przewodnika

Pewnego dnia, tuż przed odpustem w Łopience, wracałem z Rajskiego, gdzie stacjonowali moi rodzice do Cisnej, gdzie mieszkałem. Spieszyłem się na zachód słońca w Terce. Udało mi sie, o czym z pewnością jeszcze napiszę. Tuż przed odpustem, na drodze do Łopienki uaktywnia się smolarz. Bieszczadzki wypał, przy którym przez cały rok gromadzone są metrówki, ożywa. Przyjeżdża majster i pali na wszystkie gary. W tym krótkim czasie, to znaczy przedodpustowym muszę gdzie indziej opowiadać o działaniu bieszczadzkich retortów. Trochę dziwnie, ale i tak dobrze, że ciągle jeszcze można poczuć retorty. Tak więc palił ten sobieradek w retortach, a dym dość gęsto schodził doliną. Przy skrzyżowaniu było siwo, jak by ktoś kręcił bączki na parkingowym tłuczniu. Sam kurz ani dym przy tej drodze nie jest niczym nowym i specjalnym. Dziewięć na dziesięć wycieczek jadę w kurzu i dymie. Jako bieszczadzkiego przewodnika ujęło mnie przebijające się zachodzące słońce. Ten właśnie efekt to był super strzał. Miejsce do bólu oklepane, nudne i zupełnie bez niczego szczególnego, sfotografowane w odpowiednim czasie nabrało tajemniczego i absolutnie unikatowego charakteru.

Bieszczadzki Przewodnik "Nieodkryte Bieszczady istnieją naprawdę" zjęcie z okładki